NASTOLATKA Z INNEJ EPOKI

15-letnia Kinga utknęła w średniowieczu. Kogo tam pozna? Czego się dowie? Co przeżyje? Czy będzie chciała wrócić z powrotem do swoich czasów? Odpowiedzi na te wszystkie pytania znajdziesz właśnie tutaj - między wierszami "Nastolatki z innej epoki".
Taka mała rada: zacznij czytać od pierwszego rozdziału ;)

piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 10

5.06.1232r. 14:00
ogród przed zamkiem

     Co tu się w ogóle dzieje? Jest tu na oko jakaś setka ludzi, wszyscy odstawieni jak nie wiem co, kurde, jednak to średniowiecze było do bani. Wszystkie kobiety (co jest oczywiste) muszą nosić suknie, w większości są falbaniaste i straaaaaaaaasznie kiczowate... Najgorzej, że ja też muszę takie nosić, spodnie dozwolone tylko w naszej sypialni i to jak jest pewność, że nikt nie widzi. Jedna wielka PORAŻKA. Faceci we frakach, szkoda, że w XXI w. nie potrafią się tak ubrać nigdy, ech...
     Ryzelda przedstawiła mnie dwóm księżniczkom z sąsiednich królestw, Konstancji i Klementynie. BOOOOOŻE, jakie one są sztywne. Egoistki i materialistki... Ryzelda nie przesadzała mówiąc, że tylko ona chciałaby żyć inaczej. Z tymi dwoma po prostu nie idzie wyrobić. Non stop gadają o jakimś Alanie, sukienkach, Alanie, butach, Alanie, włosach, znowu o Alanie i tak w kółko... A Ryzelda siedzi ze mną i nawet już nie słucha tych głupot.
     Teraz Konstancja i Klementyna patrzą na mnie jak na idiotkę. Te chyba też są niewykształcone i nie wiedzą, że piszę... Jaka patola. A same zachowują się jak rozwydrzone bachory (coś jak u nas typowe gimbusiary), ganiają za sobą, drą mordy (chociaż podobno księżniczkom to nie wypada, tyle czytałam i słyszałam o tej królewskiej etykiecie, sama się zdziwiłam)... A teraz się zaczęły szarpać. O ALANA. Mówię, jak typowe gimbusiary... Jednak średniowieczna młodzież aż tak bardzo się nie różniła od naszej.
     Ooo, niedobrze, sprawa się rozwija. To wszystko idzie w złą stronę. One naprawdę na poważnie się biją! Już zebrało się paru ludzi, mają rozrywkę, przedstawienie, ale to wcale nie jest zabawne... Czemu nikt ich nie rozdzieli? Ja przecież nie dam rady! Klementyna ma przewagę nad Konstancją, wyrwała jej pukiel włosów. One się nienawidzą. Nawet u mnie w szkole nie ma aż takich akcji...
     WRESZCIE ktoś je rozdzielił. To strażnicy zauważyli, że coś się dzieje. Dziewczyny wyglądają jak wyciągnięte psu z gardła! Do diabła, one są księżniczkami, gdzie ta słynne królewskie dobre wychowanie?! Nie lubię ich, ale to, co zrobiły i jak wyglądają to przesada...
     JEDNEJ KRWAWI PRZEDRAMIĘ. JEZU, KONSTANCJA ZARAZ SIĘ WYKRWAWI.
 - Niech ktoś pomoże mojej córce! - rozpaczliwe wołała o pomoc jej matka. Nawet Klementyna stała jak wryta, ale zadowolona z siebie. Tępa idiotka.
     Przecież to średniowiecze, nikt nie zna tu nawet podstaw pierwszej pomocy... No tak, oczywiście ja muszę działać. Mam nadzieję, że nie zwymiotuję...
   

środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 9

5.06.1232r. 7:00
nasza sypialnia

     Dzisiaj Ryzelda ma urodziny, a ja nic dla niej nie mam. Za chwilę śniadanie, pewnie będzie uroczyste, jak przystało na dwór królewski. Muszę coś szybko wymyślić. Florian zapewne już ma dla niej coś, co ją powali, a ja dopiero co dowiedziałam się o urodzinach... Co może chcieć średniowieczna księżniczka?
     Kurde, właśnie się budzi. Zaczyna ją denerwować moje pisanie w pamiętniku.
 - Aaaaaa - ziewnęła - dzień dobry - powiedziała wesoło.
 - Dzień dobry - uśmiechnęłam się - wszystkiego najlepszego.
 - Jeeejuuuu, już notujesz?
 - Eee... No tak.
 - Chyba muszę się do tego przyzwyczaić...
 - Oj tak - zaśmiałam się.
 - Co to jest? - spytała. Dopiero zauważyłam wielkie pudło oklejone kolorowym papierem w nogach jej łóżka.
 - Nie wiem, nie widziałam tego wcześniej.
 - Pewnie tata chciał zrobić zjawiskowy prezent. ZNOWU.
 - Nie otworzysz?
 - Może potem. Teraz jestem głodna, chodźmy na śniadanie...
 - Nie musimy. Już tu jest. - wskazałam palcem na stolik, na którym stały talerze z jajecznicą, wiśnie w czekoladzie, ciastka, dzbanek mleka, koszyk z chlebem i półmisek z przeróżnymi wędlinami, serami, pomidorami, ogórkami itd. Samo patrzenie powodowało głód.
 - Co roku jest to samo. Nigdy nie mogą sobie tego odpuścić...
 - Ale to chyba nie jest złe? Ja na swoje urodziny usłyszę tylko życzenia z rana, a potem normalnie idę do szkoły...
 - Ale masz fajnie... Też chciałabym tak żyć.
 - Kpisz sobie?! Chyba każda dziewczyna w naszym wieku chciałaby wieść takie życie jak ty...
 - Może masz rację... Dobra, nieważne, bierzmy się do jedzenia, bo zaraz umrę z głodu.
 - Popieram!

Reaktywacja

To tak... Mam zamiar reaktywować bloga, jeszcze dzisiaj pojawi się nowy rozdział. Nie wiem, czy Wam się podoba, jeśli tak, komentujcie, obserwujcie, to motywuje do dalszej pracy. To teraz biorę się do pracy. ;)

czwartek, 20 września 2012

Rozdział 8

5.06.1232r. 4:00
nasza sypialnia

     Florian oszalał! Dobija się przez okno! Gdyby władze go przyłapały, to chyba by go oskalpowali... Dobijać się do pokoju księżniczki w środku nocy?! Czy on jest normalny?! Jak w ogóle dostał się na teren zamku?!
 - Ryzelda - szepnęłam jej nad uchem i delikatnie nią potrząsnęłam.
 - Mhm? - odpowiedziała zaspana.
 - Podnieś się i wyjrzyj przez okno... Mamy gościa...
      Od razu się ożywiła:
 - Florian? Co ty tu robisz? OSZALAŁEŚ?! Chyba masz coś nie tak z głową!
 - Chciałem tylko w wielkim stylu życzyć ci wszystkiego najlepszego...
 - W ŚRODKU NOCY?! CZYŚ TY UPADŁ NA GŁOWĘ?!
 - Chwileczkę... Ty masz dzisiaj urodziny?! - wtrąciłam się.
 - Przecież nie musiałaś o tym wiedzieć... To takie... Mało ważne. Księżniczki z innych królestw robią z tego wielkie nie wiadomo co, ale mnie to denerwuje. Robią jakieś przyjęcia, obiadki itp. To denerwujące i nikomu niepotrzebne, więc wolę, żeby o moich urodzinach wiedziało jak najmniej osób. - uśmiechnęła się i odwróciła w stronę Floriana. Wyraz jej twarzy zmienił się w ciągu milisekundy. - A ty, mój drogi, wynoś się natychmiast. Nie rób więcej takich akcji. Gdyby ktoś cię przyłapał, byłbyś pierwszy w kolejce do ścięcia głowy! W środku nocy włamywać się do pokoju KSIĘŻNICZKI. Już pomijając to, że KSIĘŻNICZKA jest KOBIETĄ. Więc uważaj następnym razem co robisz!
 - Ale ja tylko... - zaczął Florian.
 - Nie 'ja tylko'! Wynoś się stąd, zanim ktokolwiek cię zobaczy!
 - No dobrze... - ruszył w stronę okna. - Wszystkiego najlepszego! - i skoczył.
 - Yhh... Czasem mam go dość. - powiedziała Ryzelda. - On nie rozumie, że to niebezpieczne. Tępy idiota.
 - No... Widzę, że twoje słownictwo się rozwija. A co do Floriana, masz rację, idiota, nie wie jakie mogły być konsekwencje tego wszystkiego. Ale wiesz co? Myślę, że on przyszedł tu dlatego, że mu się podobasz.
     Ryzelda zarumieniła się.
 - Naprawdę tak myślisz?
 - Ależ oczywiście! Zaleca się do ciebie jak się patrzy!
 -  'Zaleca się'?
 - No tak... Cały czas zapominam o bogacącym się, ale nadal ubogim słownictwie. To znaczy, że chce zrobić na tobie wrażenie. Chce przyciągnąć twoją uwagę.
 - Och. - Zarumieniła się jeszcze bardziej. Jeszcze trochę, a będzie wyglądać jak pomidor!
 - No właśnie, no właśnie...
 - Ale to mój przyjaciel... A poza tym, czy to wypada, aby księżniczka prowadzała się ze szlachcicem?
 - Wypada, nie wypada, co za różnica? Tu liczy się uczucie. A poza tym, myślę, że twój ojciec nie będzie miał problemu z zaakceptowaniem Floriana. Zna go dobrze.
 - W sumie masz rację... Ale czy musisz to wszystko tak notować?
 - Tak! Muszę! To będzie jedyna pamiątka po tym, jak wrócę do współczesności!
 - Wcale nie. A ten twój... aratap?
 - Aparat. Chciałaś powiedzieć aparat.
 - Właśnie.
 - Zdjęcia to nie wszystko.
 - No dobra, dobra, ale kiedy tak piszesz i piszesz czuję się dziwnie... Trzymasz ten notes i notujesz nawet teraz... Nawet gdy mnie budziłaś miałaś go w ręku! I gdy Florian wpadł do pokoju!
 - No okej. Będę starała się mniej pisać w twojej obecności.
 - No to odłóż ten notes.
 - Za chwilę.
 - Odłóż!
 - No dobra... Niech ci będzie...

środa, 23 listopada 2011

Rozdział 7

4.06.1232r. 1:00
nasza sypialnia

     Dzisiaj odbyłam z Ryzeldą szczerą rozmowę. Nie taką "och, ach, coś tam", tylko naprawdę szczerą. Zaczęło się tak jak zwykle, czyli rozmawiałyśmy o tym co się działo w ciągu dnia, albo o tym co jest w moich czasach. Ale w końcu musiałam się jej zapytać o to, co intrygowało mnie od samego początku.
 - Ryzeldo, dlaczego ty i twój tata daliście mi schronienie i miejsce do spania? I dlaczego mogę spać razem z tobą w twoim pokoju? Zdawało mi się, że to sprzeczne z etykietą. Przecież właściwie jestem dla was... hmm... żebraczką...?
 - Chyba sobie ze mnie żarty stroisz. Po pierwsze; jesteś jedyną dziewczynką w moim wieku na dworze królewskim. To znaczy, są takie, ale są chłopkami i nie mają wstępu do zamku. Po drugie; mój ojciec chciał cię poznać, bo jesteś z... ee... Jak to się nazywało?
 - Chyba masz na myśli przyszłość.
 - Właśnie. Chodziło mi o przyszłość. A co do tego, że możesz spać w zamku, to moja zasługa. Ojciec na początku nie chciał się zgodzić, ale go prosiłam, wręcz błagałam abyś mogła spać ze mną. Na początku załatwił ci tylko kamieniczkę, ale gdy zobaczył, że chodzę rozzłoszczona na cały świat, to pozwolił mi ciebie przyjąć.
 - No, wreszcie wszystko jasne - uśmiechnęłam się. - Twój tata jest spoko.
 - A co to znaczy "spoko"?
     Kurcze, muszę jej wbić te wszystkie słowa do głowy, bo mnie czasem w ogóle nie rozumie... Ja zresztą też nie zawsze rozumiem jej języka. W końcu w średniowieczu były jakieś tam słowa. Więc do pamiętnika ich nie wpisuję. Skoro nie wiem co to znaczy, to po co?
     Jestem już śpiąca. Po prostu oczy mi się kleją.

czwartek, 27 października 2011

Rozdział 6

4.06.1232r. 14:00
nad strumykiem

     Miałam rację! Florian jest ładny! Ale, żeby nie było, nie kocham się w nim.  Mówię tylko, że jest ładny. Ma niebieskie oczy i włosy w kolorze ciemnego blondu. Wygląda jak książę z bajki. Ale wygląd jest najmniej ważny. Florian ma bardzo fajny charakter. Jest miły. Lubię go. Też się mnie pytał co ja rysuję na tych kartkach. Czy w średniowieczu ludzie byli aż tak mało rozwinięci? Oczywiście wyjaśniłam mu, że piszę.
     Myślę, że mogę go śmiało nazwać moim nowym przyjacielem. Ryzeldę oczywiście też.
     Właśnie sobie siedzimy na kocu i jemy owoce. Taki mini-piknik. Za chwilę wskakujemy do wody. Nie mogę się doczekać. Jest strasznie gorąco. Oczywiście posmarowałam się olejkiem z filtrem, a gdy wyjaśniłam już Ryzeldzie co to jest, ona stwierdziła, że to muszą być czary, że się po tym nie spalę na słońcu. Ale oczywiście wtedy magia była dla wszystkich straszna i Ryzelda nie pozwoliła się tym posmarować. A Florian się z kolei wystraszył opakowania olejku, bo kiedy spadł mi na ziemię, to się nie pobił. Cóż, takie wtedy były czasy.
     Kurcze, Florian i Ryzelda cały czas bawią się moimi włosami, bo nauczyłam ich zaplatać warkocze, a że ja mam długie włosy, to koniecznie chcieli ćwiczyć na mnie i właśnie mnie ciągają za włosy. Mam nadzieję, że nic się nie stanie. To znaczy, że na przykład nie skołtunią mi się włosy do tego stopnia, że będzie je trzeba obciąć. Kocham moje włosy. Są tak bardzo długie.
     Uff. Wreszcie się odwalili od moich włosów. Nareszcie mogę trochę odsapnąć.
     Właśnie Florian zachlapał mi pamiętnik! Kończę, bo będzie jeszcze gorzej.
    

sobota, 22 października 2011

Rozdział 5

4.06.1232r. 11:00
łazienka w zamku królewskim

     Nawet nie potraficie sobie wyobrazić, jak piękna jest jest jadalnia rodziny królewskiej. Po prostu niesamowite! A jedzenie? Po prostu... Brak mi słów.  Takiego śniadania jeszcze nigdy nie jadłam. Akurat dzisiaj, jak to ujęła Ryzelda, posiłek był dość skromny. "Jedynie" naleśniki z czymś słodkim (nie wiem jak to się nazywa), kakao, a na deser do wyboru: truskawki z bitą śmietaną, albo sałatka owocowa.
     Akuart skończyliśmy jeść, a w łazience jestem z tego względu, że akurat sprzątają pokój Ryzeldy.
     Mniejsza o to. Dzisiaj idę z Ryzeldą do Floriana (jej przyjaciela). Hmm... Ciekawe czy jest ładny? Myślę, że raczej tak. Księżniczka nie przyjaźniłaby się z byle kim.
 - Znowu coś piszesz? - spytała Ryzelda.
 - Tak. Musisz się do tego przyzwyczaić! - roześmiałam się. - To co? Idziemy?
 - Jasne! Tylko nie ubierz się za ciepło. Jest strasznie gorąco. Pójdziemy razem z Florianem nad strumyk. Dobrze?
 - Super! Nie mogę się doczekać!
 - A co to jest "super"?
     Ryzelda musi się jeszcze sporo nauczyć...

środa, 19 października 2011

Rozdział 4

3.06.1232r. 23:30
sypialnia księżniczki Ryzeldy

     To był posłaniec. Od księżniczki. Miałam przyjść do niej wcześniej. No i jestem. Już po herbatce.
     Nie mogę w to uwierzyć! Po prostu... to niesamowite! Ryzelda powiedziała, że mogę spać u niej. W zamku królewskim! I to wcale nie na jedną noc, tylko do końca mojego pobytu w Kardigal. Bo tak nazywa się miejscowość w której jestem.
     W każdym razie, śpię razem z Ryzeldą w jej sypialni. Mam własne ogromne łoże z baldachimem. Jest wykonane z jasnego drewna, a zasłony są z liliowego tiulu. Łoże Ryzeldy jest takie samo jak moje. Po prostu cudo! Jak na średniowiecze, jest tu dość nowocześnie.Podłoga jest brązowa, a ściany białe. W rogu komnaty stoi piękny pozłacany kufer, gdzie, jak się dowiedziałam, Ryzelda trzyma swoje różne bibeloty. To tak jak my w naszych czasach! Szafa również jest z jasnego drewna. Obok naszych łóżek są szafki nocne. W niedużej odległości od kufra stoi stolik i dwa krzesła. Ten pokój jest cudowny!
     Och, Ryzelda o coś mnie pyta
 - Kinga, co robisz?
 - Piszę.
 - A co to jest pisz?
 - Nie - zaśmiałam się. - nie powiedziałam "pisz", tylko "piszę". To znaczy, że rysuję w tym notatniku takie znaki, które w naszych czasach wszyscy umieją odczytać.
 - Aha! Już wiem! Mój belfer próbuje mnie tego nauczyć. Zaś mój tata mówi, że to bardzo ważne, gdyż w przyszłości przyda mi się to jako królowej
 - I ma rację! U nas dzieci w wieku siedmiu lat umieją czytać.
 - Naprawdę? - zdziwiła się Ryzelda. - Nawet dziewczynki?
 - Tak. Nawet dziewczynki. W naszych czasach kobiety mają takie same prawa jak mężczyźni. Mogą pracować nie tylko w domu, ale też na przykład jako nauczycielki.
 - Hmm... Ciekawe czy ja dożyję tych czasów?
 - Nie - roześmiałam się. - dopiero za 700 lat kobiet uzyskają prawa.
 - Och, szkoda... - najwyraźniej z matmy jest lepsza niż z polskiego, skoro wiedziała o czym mówię.
 - Nie martw się. Jesteś księżniczką. Masz większe prawa niż inni.
 - Masz rację! Teraz chce mi się spać. A tobie?
 - Mi też. Dobranoc.
 - Dobranoc.

Rozdział 3

3.06.1232r. 11:00
moje mieszkanie

     Kochana Ryzelda (ta księżniczka)! Dzięki niej mam gdzie spać. Co prawda, to bardzo mała kamieniczka, ale jest super.
     Właśnie ktoś puka...

Rozdział 2

2.06.1232r. 13:00
zamek królewski

     Pff... Co za dyskryminacja! Nie chcieli mnie wpuścić do zamku, bo jestem płci żeńskiej. Ale ja sobie nie dam w kaszę dmuchać! Rozpłakałam się, zrobiłam słodką minę numer cztery i strażnik mnie wpuścił.
     Król śmiał się z mojego imienia... Zawsze myślałam, że jest całkiem w porządku. Skoro władca się z niego nabija, muszę rozważyć jego zmianę.
     W każdym razie, król powiedział, że aby przenieść mnie do przyszłości potrzeba sporo czasu, ale nie wie ile dokładnie. A czego mogłam się spodziewać? Średniowieczna nauka... No cóż, trudno. Przynajmniej jak wrócę do dwudziestego pierwszego wieku, będę miała lepsze stopnie z historii.
     Poznałam też następcę tronu. Okazało się, że jest to... dziewczyna w moim wieku! Całkiem nowoczesna, jak na tamte czasy. Zaprosiła mnie na herbatę za dwa dni. Super! Spotkanie z księżniczką! Dobrze, że mam aparat i cały zapas baterii (nie wiadomo skąd, w moim bagażu jest wszystko, co może mi się przydać. W tym komórka, chociaż nie wiem po co, bo tutaj nikt nawet nie wie co to jest). Będę miała dużo zdjęć. Pochwalę się znajomym. Będę szpanować bardziej, niż taka dziewczyna z mojej klasy Chwalipięta Zuza.

Rodział 1

2.06.1232r. 12:30
dziedziniec zamku królewskiego.

     O rany! Nie mam bladego pojęcia skąd się tu wzięłam! Właśnie miałam matematykę i nagle znalazłam się tutaj. Najgorsze jest to, że jestem niemodnie ubrana. Wszystkie kobiety są tu ubrane w długie falbaniaste suknie. Po prostu średniowiecze...
     Mniejsza o to. Właśnie jakaś kobieta zaproponowała, że da mi jedną z tych kiczowatych sukienek. Zaraz się przebiorę.
     Hmm... Ciekawe czy jest tu jakiś książę? Zaraz się przekonam. Właśnie idę do zamku, żeby zapytać się króla, czy mają jakiegoś czarnoksiężnika, albo kogoś tam, który mógłby mnie przenieść do mojego czasu. Ups... Już jestem na miejscu...-

wtorek, 18 października 2011

Cześć. ; ) 
Od dzisiaj zaczynam pisać nowego bloga. Będą na nim kolejne rozdziały "Nastolatki z innej epoki"
Mam nadzieję, że będą się Wam podobać. : )